środa, 14 marca 2012

Dalsze odkrycia i wiele błędów

Po odstawieniu od piersi (ciut powyżej rok go karmiłam), synek zaczął dość regularnie chorować. Szukaliśmy różnych przyczyn, bo z alergią i sterydami na co dzień nie chciałam się pogodzić. Na pewno był dzieckiem przegrzewanym, jak, ośmielę się postawić tezę, większość polskich dzieci. To powodowało, że faktycznie, przy lżejszym ubraniu szybko się przeziębiał, bo był zupełnie rozhartowany. Tu zatrzymam się na tym temacie, bo wydaje mi się bardzo istotny w kwestii chorób u alergika (takich przeziębieniowych). Po przeprowadzeniu się do własnego domu (prawie dwa lata mieszkaliśmy u rodziców), zaczęliśmy syna chować zupełnie po swojemu, a właściwie po mężowemu. Skończyły się rajstopki pod spodnie, grube czapy przy temperaturach do -5 stopni.  Oczywiście cienkie czapki wskazane, chustki bawełniane pod szyję zamiast grubych szali. Tak, że wiatr nie jest nieprzyjemny, a ciało się nie poci. W domu staramy się mieć temperaturę ok. 20 stopni, jak wtedy chodzę często w polarze, dzieci w krótkim rękawku lub bawełnianej bluzce, często z podkoszulką pod spodem. Tak im wygodnie, swobodnie i... ciepło. Ruszają się dużo. Jeśli dłużej siedzą na podłodze sprawdzam czasem czy mają ciepło pod koszulką na plecach, tak doradziła mi pediatra i jeśli tak, jest ok. Ręce mogą być zimne. Najmłodszy synek jako jedyny w wiejskim przedszkolu nie nosił tej zimy do stycznia kombinezonu, rajstop i grubej czapy. Przecież temperatura nie spadała poniżej 0, co z tego, że był styczeń? Nie chorował ani razu w całym sezonie, nie licząc ospy, w czasie której jeździł na nartach. Tu znowu wtrącenie. Rajstopki są niecierpiane przez większość chłopców i słusznie. To nie jest zdrowe dla ich męskich części ciała :) Także wniosek dla zainteresowanych taki: zahartowane rozsądnie dziecko = zdrowsze dziecko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz