sobota, 3 marca 2012

Jak to się zaczęło

Córka urodziła się pod koniec 1998 roku. Miałam wtedy niecałe 23 lata, całą ciążę starałam się dbać o siebie i dzieciątko, zdrowo się odżywiałam, spędzaliśmy dużo czasu na świeżym powietrzu. Urodziła się niestety drogą cesarskiego cięcia i to był zaplanowane już pod koniec ciąży. Malutka była ułożona do góry główką do końca i to było wskazaniem. Piszę o tym, bo są teorie przypisujące większą skłonność do alergii właśnie dzieciom przychodzącym na świat drogą c.c.
Już w szpitalu zaaplikowano mi sporą dawkę mleka i jego przetworów w postaci zupy mlecznej i kawy zbożowej, a po powrocie do domu kontynuowałam jego spożycie, bo przecież trzeba byłu uzupełniać wapń wykorzystywany przez dzieck... Jakoś niewiele wcześniej o alergiach czytałam, wydawało mi się, że skoro oboje z mężem jesteśmy zdrowi, to i dziecko nie będzie miało problemów. Tymczasem już po dwóch tygodniach Malutka miała wysypkę. Początkowo myśleliśmy, że to jedna z dolegliwości wieku noworodkowego, trądzik czy rumień. Jednak pediatra szybko stwierdziła, że to skaza białkowa. Karmiłam dziecko dalej, ale nie jadłam produktów mlecznych i jajek. Oczywiście orzechy, miód, wołowina też wypadły z mojej diety. Nie wytrzymywałam tego rygoru, zwłaszcza, że poprawa nie była trwała. Skórę dziecka pielęgnowaliśmy wtedy robionymi w aptece kremami na receptę, z witaminą A, z cholesterolem. Czasem włączaliśmy Elocom, zawsze minimalne ilości i zawsze oczywiście przynosił prawie natychmiastową poprawę. Bardzo bałam się sterydów, więc unikałam częstego stosowania.
Karmiłam. Natalkę do roku, potem piła mleko z proszku, ale niestety zupełnie nie pamiętam jakie. Wiem na pewno, że szybko po skończeniu roku zaczęła jeść jogurty. Chyba nie szkodziły jej wtedy stale, bo skóra miała okresy bardzo dobre. Właściwie u niej do dziś nie wiemy, co szkodzi. Bywały długie okresy bez żadnych objawów (nawet pół roku) i nawroty. Zmiany skórne praktycznie od początku występowały w typowych miejscach tylko, tzn. w zgięciach kolan i łokci oraz na szyi. We wczesnym niemowlęctwie także  na szyi.  Najbardziej prawdopodobną wersją są stany emocjonalne i czynniki zewnętrzne, gdyż stan zupełnie dobry trwał nawet w czasie wakacji w górach, gdzie dieta w najmniejszym stopniu nie była przestrzegana, jadła orzechy, miód, nutellę, wszystko czego w domu po prostu nie było, a skórę miała bez skazy. Ostatnio myśleliśmy nawet, że problem minął, bo stan zdrowej skóry trwał ok. roku. Jednak paskudztwo wróciło i okazało się, że "winowajcą" jest tym razem basen. Cały ubiegły rok pływała, a w tym po kilku lekcjach się zaczęło. Po rezygnacji z basenu nastąpiła natychmiastowa poprawa, po kolejnej próbie znów powrót. I niestety zmiany pojawiły się szczególnie na szyi i twarzy, co w tym wieku stanowi nie lada problem. Teraz na basen nie chodzi i jest dobrze. Zdecydowanie pozytywnie na stan skóry wpływa także regularne codzienne mycie pod prysznicem, oczywiście w emolientach (mydła, zwłaszcza w płynie szkodzą dzieciom mocno) i pielęgnacja skóry dedykowanymi kosmetykami. Przez ostatnie 4 lata używamy serii Emolium, z czego ulubione nasze kosmetyki to Emulsja specjalna (na całe ciało) i Krem specjalny (na brzydkie zmiany). Do kąpieli Olejek (w wannie) i Kremowy żel do mycia (pod prysznic).

2 komentarze:

  1. Witam serdecznie! Mam bardzo podobne doświadczenia. 4,5 letnia córeczka, alergik z azs-em. Podziwiam Cię, bo jesteś mamą trójeczki z takimi problemami :) Jeśli chodzi o mleko następne to ja podawałam bebilon pepti. Córeczka do tej pory jest na mleku kozim. Choć muszę powiedzieć, że od dłuższego czasu nic się nie dzieje na skórze. Mam nadzieję, że nie będzie nawrotów, o których piszesz... Myślę, że to dobry pomysł z tym blogiem. Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wizytę :)
    Mój starszy syn po odstawieniu od piersi był też na Bebilonie, młodszy na Nutramigenie. To chyba jest z grubsza to samo. Teraz już pije Humana HA i nie obserwuję żadnych zmian skórnych. Mleko uwielbia i pije dwie duże butle dziennie, choć ma już 3,5 roku.
    Trzymam kciuki, żeby nic nie wracało. Jeśli macie zdiagnozowany alergen, to pewnie będzie dobrze, u nas z córką się nie udało. To musi być coś z krzyżowych i dlatego jest tak trudno.

    OdpowiedzUsuń